Amazon- nowoczesny kapitalistyczny mikrokosmos

Wiele uwagi poświęcono ostatnio globalnym operacjom Amazona. W chwili pisania tych słów pracownicy w Niemczech strajkują o wyższe płace i lepsze warunki, a w kilku krajach wyszła na jaw natura operacji roboczych Amazona, zarówno w unikaniu płacenia podatku jak i chwalebnie nazywanych „centrów spełnienia”. To drugie brzmi jak miejsca do realizacji marzeń, istny róg obfitości, pełen pożądanych dobroci dostępnych na naciśnięcie guzika. Zwykliśmy nazwać je „hurtowniami”, ale w nowym, wspaniałym świecie Amazona (który ma swój własny leksykon) zostały przepakowane i przedefiniowane na potrzeby naszej światowej gospodarki internetowej.

Amazon zatrudnia na stałe 100,000 ludzi w 89 owych centrach logistycznych na świecie. Zaczynając jako internetowa księgarnia, Amazon rozszerzył się na niemal każdą sferę towarową osobistego konsumenta. Został zanotowany na giełdzie w 1997 roku, od kiedy to jego obrót wzrósł 420 razy do 62 miliardów dolarów w 2012 roku. I ku ciągłemu zdziwieniu większości komentatorów dalej rejestruje coraz większą cenę akcji (przy ponad 400 dolarów wzrosła dziesięciokrotnie od uruchomienia). Niespodzianką dotyczącą szybko rosnących cen akcji jest to, że Amazon dopiero ma zarejestrować roczny zysk. Dla tych, którzy w latach 80. przekonywali, że tylko saldo (tj. zysk) ma znaczenie, jest to niespodzianka, lecz Amazon powstał w czasach, gdy spekulacja jest tym, co się liczy. Według jej zwolenników jego akcje nie są kupowane dlatego, że Amazon jest obecnie zyskowny lecz że rozrasta się tak szybko że wszystkie zyski są inwestowane z powrotem w nowe hurtownie (1) (wybaczcie, „centra spełnienia”), które w swoim czasie dadzą Amazonowi taki globalny monopol detaliczny, że będzie mógł nadać swoją cenę wszystkiemu i tym samym zostać niezmiernie zyskownym. Nie tak źle jak na firmę, która tak naprawdę nic sama nie produkuje. Argument za pewnością inwestorów jest nieco podobny do tego, jakim posługiwali się europejscy imperialiści podczas walki o Afrykę. Prawdziwe kolonie, które nabywano nie były nigdy zyskowne, ale nabywano je na podstawie, że pewnego dnia stałyby się takie (a jeśli jeden kraj nie zagarnął ich, zrobiłby to inny).

Korzystając z państwowych dotacji

Co więcej, Amazon nie jest tylko jedną firmą. Oprócz jego własnych wewnętrznych podziałów (które pozwalają jego szefowi, Jeffowi Bezos przenosić zyski na niedochodowe sekcje jako część strategii unikania podatków). Amazon pozwala innym detalistom oferować na sprzedaż swoje produkty na swoich stronach internetowych za pośrednictwem systemu Marketplace. To genialne monopolistyczne posunięcie. Zwiększa obroty i pozostawia rywali do czynienia z różnymi zamówieniami na produkty niskiego popytu, którymi Amazon nie chce wypełniać swoich półek. Oznacza też, że Amazon nadzoruje ustalanie cen przez swoich rywali. Może więc wtedy pobierać mniej (zobaczcie na własne oczy na ich stronie) i z czasem ostatecznie zniszczyć sprzedaż swoich mniejszych rywali. Ostatnio jeden księgarz z Devonu w wywiadzie dla programu BBC „Panorama” powiedział, że nie uzyskał praktycznie nic ze sprzedaży na Amazonie. Francuskie Stowarzyszenie Księgarzy uważa, że 18 razy więcej ludzi jest zatrudnionych w księgarniach w porównaniu do Amazona, podczas gdy Amerykańskie Stowarzyszenie Księgarzy sądziło że z powodu Amazona utracono 42 000 posad w handlu detalicznym w samym 2012 r. Według nich każde 10 milionów dolarów obrotu Amazona odpowiada 33 miejscom pracy w miejscowych księgarniach. Amazon generalnie robi dla handlu detalicznego to, co supermarkety zrobiły ulicznym sklepom trzy dekady temu. Amazon utrzymuje, że tworzy miejsca pracy, ale to twierdzenie nie wytrzymuje próby.

Model Amazon został skomentowany przez wielu, chociaż przez nikogo tak szczegółowo jak przez Jeana-Baptiste Maleta:

Niezależnie od ich lokacji, centra logistyczne Amazona mają podobną architekturę i praktyki działania. Są w pobliżu skrzyżowań autostrad, w regionach gdzie stopa bezrobocia jest powyżej średniej krajowej i wytrwale nadzorowane przez firmy ochroniarskie. Wielkie metalowe boksy rozciągają się czasem na powierzchni ponad 100 000 metrów kwadratowych, około 14 boisk do piłki nożnej. Ciężarówki nieustannie przyjeżdżają i odjeżdżają: co trzy minuty Amazon zapełnia paczkami ciężarówkę przegubową. W Stanach Zjednoczonych firma sprzedawała 300 przedmiotów na sekundę podczas sezonu Świątecznego 2012. (2)

Zacznijmy od umiejscowienia hurtowni na obszarach o wysokim bezrobociu. Jest to decydujące dla wszystkich operacji Amazona. Nie tylko mają pulę zdesperowanych ludzi w których mogą przebierać, lecz mogą też licytować swoje przybycie miejscowym władzom. Amazon po prostu pyta jakie bodźce można im zaoferować by umieścili hurtownie na tym czy innym obszarze. Miejscowe władze, rozpaczliwie szukające dobrych wieści na nagłówki, które można wykorzystać na swoją polityczną korzyść („utworzono nowe miejsca pracy”), zrobią prawie wszystko by dostać centra logistyczne Amazona. W Swansea Zgromadzenie Walijskie zgodziło się zbudować do hurtowni nową drogę za 4,9 miliona funtów. W Bad Hersfeld nieopodal Frankfurtu miała miejsce podobna rzecz (z podobnym kosztem 7 milionów euro dla miejscowego rządu), z tym dodatkiem że drogę nazwano „Amazon Strasse”. (3) We Francji kierowany przez socjalistów rząd, rada regionalna Burgundii oraz departament Saone-et-Loire udzieliły Amazonowi dotacji. Region Burgundii dał Amazonowi 1,125 miliona euro by ten zatrudnił na czas nieokreślony 250 ludzi, płacąc tym samym za proces selekcji Amazona. Na otwarciu zakładu w Swansea, pierwszy minister Rhodri Morgan nakarmił nas przewidywalnymi kawałkami.

„Amazon jest ikoniczną firmą globalną na czele e-ekonomii.

„Amazon jest jedną z zaledwie garstki prawdziwie światowych marek, jakie wyłoniły się odkąd Internet zmienił nasze życie.

„To jedna z największych inwestycji ogłoszonych w Walii odkąd dziewięć lat temu rozpoczęto dewolucję.

„Jest to potężny zastrzyk dla walijskiej gospodarki, a w szczególności Zatoki Swansea.

„Jestem dumny z roli jaką Zgromadzenie odegrało w sprowadzeniu Amazona do Walii.” (4)

Nacjonalistyczny rząd w Szkocji jeszcze bardziej ugiął się by Amazon umiejscowił tam dwie hurtownie. Przynajmniej 3 miliony funtów rozdano w grantach by stworzyć hurtownię w Dunfermline, największą w Zjednoczonym Królestwie. Ma miejsca debata wokół całkowitego pakietu, lecz ma być on w okolicach 10 milionów funtów gdy zostanie wzniesiona druga hurtownia. Może to się jeszcze okazać samobójem dla SNP. Oprócz dobrze udokumentowanej natury pracy w Amazonie, podnoszą się też potężne głosy na temat ogólnego ekonomicznego wpływu Amazona na zatrudnienie w Szkocji. Hugh Andrew, księgarz i wydawca wystrzelił następującą salwę na łamach The Scotsman.

Cofnijmy się i spójrzmy na Amazona. To detalista i nic więcej. W czasach niskich wydatków detalicznych, jego udziały rynkowe rozszerzają się w jeden tylko sposób: kosztem innych. Ci inni to sklepy na głównych ulicach i centrach miejskich w całym Zjednoczonym Królestwie, ci inni to niezależne biznesy walczące o przetrwanie w coraz bardziej ponurym środowisku. Jest to firma, która płaciła minimalny podatek brytyjski (oprócz National Insurance) przez co najmniej trzy ostatnie lata. Jest to firma, która specjalizuje się w pracy za płacę minimalną bez w ogóle żadnej ochrony kontraktowej (rok temu wytknięto jej zachowanie w Greenock, gdzie po ukończeniu pracy w późnych godzinach nocnych, pracownicy zostali bez zapłaty i bez środków dojazdu do domu). Jest to firma, której udział w rynku wzrósł w dużym stopniu dzięki drapieżnemu wycenianiu i eliminacji rywali poprzez zakup. Na całkowicie zderegulowanym rynku okazało się to być niezwykle skuteczną strategią.

Amazon jest jednak ukochany przez większość europejskich wydawców, którzy mogą ciąć własne koszty korzystając z dystrybucji Amazona niż niechlujnej obsługi setek punktów sprzedaży detalicznej.

Ale nie odpłacając zbyt wiele

Podczas gdy dostaje wszystkie te dotacje, Amazon płaci w zamian w podatkach psie pieniądze w krajach, gdzie jego sprzedaż szacuje się w miliardach. Unik polega na fakturowaniu sprzedaży fałszywym biurom w strefie niskich podatków. Nie jest to absolutnie niezgodne z prawem i było praktyką powszechnie tolerowaną przez wszystkie państwa, dopóki nie pękła bańka finansowa i obniżenie deficytu nie stało się priorytetem. Wtedy zaczęto zadawać pytania. W Wielkiej Brytanii Amazon sprzedał 7,6 miliarda w dobrach w 2012 roku (6), lecz nie zapłacił ani krztyny podatku dochodowego, jako że wszystkie sprzedaże fakturowano do Dublina (gdzie irlandzki podatek dochodowy jest niższy), lecz ostatni informator z Amazona wyjawił tę sztuczkę, co skierowało dalszą uwagę na twierdzenia Amazona o byciu dobrym dla lokalnych gospodarek. Przez dziewięć lat 2003-2011 Amazon zapłacił jedynie 3 miliony funtów podatku od transakcji, który powinien wynieść 360 milionów. Dziś to samo dzieje się we wszystkich krajach, w których Amazon operuje i jest badane w Chinach, Japonii, USA, Niemczech, Francji a nawet Luksemburgu, gdzie nie ma on hurtowni. Jest tak ponieważ siedzibą operacji Amazona w Europie jest nominalnie Luksemburg, gdzie założono firmę Amazon Europe Holding Technologies SCS i gdzie fakturowane są wszystkie zyski. Pod koniec 2011 roku miała ona rezerwy wysokości 1,9 miliona euro a nie miała ani jednego pracownika. (7)

Cała sprawa z zachętami i uchylaniem się od opodatkowania, w czym państwo działało w zmowie do czasu, stawia pytanie o naturę państwa w kapitalizmie, który jest fundamentalnie łamany przez nowe sprzeczności (a stare nie odeszły, jak zobaczymy poniżej). Państwo zostało początkowo wyciągnięte poza swoją pierwotną rolę struktury pod obronę własności prywatnej, przez proces koncentracji i centralizacji kapitału dostrzeżony przez Marksa w tomie III „Kapitału”. Coraz bardziej angażowało się w ekonomiczne zarządzanie kapitalizmem, gdy imperialistyczna ekspansja podniosła konkurencję z poziomu indywidualnych firm wewnątrz jednego kraju do poziomu międzynarodowego. Jest to proces, który od dziewiętnastego wieku nigdy się nie zatrzymał lecz przeszedł przez wiele stadiów. Początkowo państwo wspierało zagraniczną ekspansję krajowych monopolistycznych producentów (środkami militarnymi gdy wszystko inne zawodziło) , lecz w miarę rozwoju procesu i jako że obrona kapitału narodowego była uznawana za istotną, państwo zostało zmuszone do przejęcia czy chociaż silnego dotowania „szczytów kierowniczych gospodarki”.

Nieprzypadkowo w następstwie I wojny światowej otrzymaliśmy nowe formy kapitalizmu państwowego, począwszy od faszyzmu i stalinizmu, skończywszy na gospodarce mieszanej modelu Keynesowskiego. Celem było utrzymanie funkcjonowania przemysłu ciężkiego (podstawy produkcji zbrojeniowej), pomimo faktu że były to coraz bardziej najmniej zyskowne sektory gospodarki. Dwie wojny światowe zmieniły to w konieczność dla każdej szanującej się imperialistycznej potęgi. W ciągu powojennego boomu kombinacja przeniesienia dochodów podatkowych z finansowaniem deficytowym pozwoliło wszystkim wiodącym kapitałom narodowym na utrzymanie swoich podstawowych gałęzi przemysłu. Lecz początek końca cyklu akumulacji pod koniec lat sześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych zmieniło „szczyty kierownicze” w „ofiary losu”. Na początku usiłowano faktycznie rozszerzyć kontrolę państwową w obliczu kryzysu, lecz wiążące się z tym koszty prowadziły do dalszego finansowania deficytem, który doprowadził do groźnej hiperinflacji. W czasach „solidnego pieniądza” niektóre państwa jak Wielka Brytania czy Włochy zostały doprowadzone przez to niemal do bankructwa w latach 70.

Jednakże pewnym innym wydarzeniem, które sygnalizowało nowy kryzys akumulacji było porzucenie przez USA porozumienia z Bretton Woods, które ustaliło 35 dolarów amerykańskich jako wartość uncji złota. Deficyt amerykański był tak wielki, że Stany musiały porzucić system z Bretton Woods by zdewaluować dolara. Waluty o płynnym kursie były początkiem stopniowego przechodzenia do finansjeryzacji, deregulacji i spekulacji. Kapitał teraz wypływał z głównym krajów kapitalistycznych do mniej rozwiniętych regionów, głównie w Azji, gdzie praca była tania a warunki inwestowania w „Specjalnych Strefach Ekonomicznych” sprzyjające. Kryzys pomógł także napędzić rewolucję mikroprocesorową, jako że tanie półprzewodniki można było składać w Chinach (w tych samych Specjalnych Strefach Ekonomicznych), by odesłać pracowników w rozwiniętych krajach kapitalistycznych na zasiłek. W historii kapitalizmu była to pierwsza rewolucja technologiczna, która zniszczyła miejsca pracy zamiast je tworzyć.

Jednocześnie deregulacja pozwalała bankom spekulować więcej i więcej. Clinton porzucił Glass-Steagall Act wprowadzony podczas Wielkiego Kryzysu by zapobiec zaangażowaniu bankowości detalicznej w spekulacji. Innymi słowy w obliczu długiego kryzysu zysków, który doprowadził do finansjeryzacji i globalizacji bilans między kapitałem a państwem zmienił się. Podczas gdy państwa ustalały ramy prawne dla kapitalistów przez większość XX wieku, teraz, pod koniec, wycofywały przepisy by uczynić się atrakcyjnymi dla światowego kapitału.

A z deregulacją finansów instytucje finansowe, wsparte przez neoliberałów takich jak Greenspan, rozpoczęły orgię napędzanej długiem spekulacji, która zakończyła się tragicznie (lecz przewidywalnie) w latach 2007-08. Udzielając głównie kredytów mieszkaniowych tym, którzy mogli sobie na nie pozwolić tylko jeśli ceny mieszkań nadal rosły, stworzyły one świat tak zwanych „toksycznych aktywów”, który był ukryty pod różnymi finansowymi instrumentami pochodnymi i innymi, które miały zapewnić brak problemów finansowe. Historia ta jest teraz dobrze znana i pisaliśmy o niej wiele razy przez lata. Ale Amazon nie jest z nią niezwiązany. Jest dzieckiem wszystkim trendów wymienionych powyżej. I ostatecznie jego wzrost nadal zależy od następstw bańki spekulacyjnych. Faktycznie, niektórzy komentowali że zarówno nowoczesny kapitalizm jak i Amazon jawią się jako wielkie piramidy finansowe, gdzie wszystko zależy od napędzania ekspansji poprzez dług, tak firmowy jak indywidualny. Amazon nie mógłby funkcjonować bez kart kredytowych, i nowoczesnej technologii informacyjnej. By podtrzymać kurs swoich akcji musi on utrzymać reputację detalisty pierwszej możliwości. Posługuje się algorytmami śledzącymi typy konsumenckie na komputerach kupujących i nieustannie bombarduje wszystkich, którzy u nich kupili sugestiami następnych zakupów. Wynajmuje także te informacje stronom trzecim poprzez przedsiębiorstwo Amazon Web Service. (8) Objętość i prędkość dostawy stały się bliźniaczymi obsesjami te zglobalizowanego sklepu detalicznego.

Pracując dla Amazona

W rezultacie pewnych szeroko znanych demaskatorskich publikacji dotyczących hurtowni Amazona w USA, Francji i ostatnio w Niemczech nastąpił wysyp dziennikarzy pod przykrywką w Amazonie, relacjonujących jak to jest pracować tam. (9) Ich opowieści malują obraz dzisiejszego świata pracy. Każda hurtownia jest bardzo podobna do drugiej. Wszystkie są monstrualnie wielkie, generalnie powyżej rozmiaru dziesięciu boisk piłki nożnej. Postawić nogę w jednym to wkroczyć w Orwellowski świat nowomowy. Pracownicy są „wspólnikami” w „centrach spełnienia”, gdzie ściany są ozdobione sloganem „Pracuj ciężko, baw się dobrze, twórz historię”.

A Wielki Brat patrzy. Przybiera postać ręcznego urządzenia Wi-Fi. Wykorzystuje ono kody kreskowe i GPS by mówić „zbieraczom” gdzie mogą znaleźć rzeczy w systemie „chaotycznego magazynu” Amazona. Urządzenie śledzi także pracowników a nawet, jak pokazuje program Panorama, słownie podlicza ich w sekundach by odebrali zamówienie w wyznaczonym czasie. Pracownicy nie mogą rozmawiać ze sobą, ale menadżerowie mogą mówić do pracowników przez to urządzenie by ich popędzać. Być może przypomina to bardziej „Dzisiejsze czasy” niż „Rok 1984”. Celem Bezosa jest by każda rzecz została zabrana w ciągu 20 minut porządku komputerowego. Dlaczego? Jedyną odpowiedzią na tą szaloną obsesję jest utrzymanie przewagi nad konkurencją w kapitalistycznym systemie rynkowym.

Zapożyczono techniki zarządzania od japońskich firm samochodowych takich jak Toyota, zwane „5S”. [10]

Każda hurtownia ma swojego „menadżera ciągłego udoskonalania”, który posługuje się technikami „kaizen”, wymyślonymi przez japońską firmę samochodową Toyota w celu polepszenia produkcyjności. Marc Onetto, wiceprezes operacji na całym świecie, powiedział kilka lat temu studentom na University of Virginia: „Posługujemy się garstką kolesi z Japonii, to nie konsultanci, tylko insultanci, naprawdę nie są mili (…) Są samurajami, ostatnimi prawdziwymi samurajami, facetami z fabryk Toyoty.” [11]

System wiąże się z monitorowaniem w czasie rzeczywistym wydajności pracowników i żądaniem by przekroczyli swoją poprzednią prędkość, czy organizowaniem konkurencji między pojedynczymi pracownikami. Zbieracze muszą chodzić więcej niż 17 kilometrów (11 mil) co noc, nosząc kiepskiej jakości plastikowe obuwie ochronne [12] zamiast adidasów, więc pęcherze są poważnym problemem. Wszystkie szczegóły produktywności są dokumentowane i wysyłane do kwater głównych Amazona w Seattle.

Część strategii pod tytułem „Baw się dobrze” to organizowanie w czasie półgodzinnej przerwy loterii (podczas dziesięcioipółgodzinnej zmiany) jak i rozdawanie czekoladek i cukierków. Zarząd namawia także pracowników do przychodzenia do pracy w wymyślnych strojach w oparciu o motywy wybrane przezeń. Rozładowywanie ciężarówki będąc ubranym jak clown nie każdemu się podoba, ale jest w jakiś sposób symboliczne dla „Amazonii”. Ostatnio zarząd organizował przed zmianą ćwiczenia rozciągające i rozgrzewające (przypuszczalnie w czasie oczekiwania na swoją kolej do kontroli bezpieczeństwa, zanim można odbić kartę zegarową przy wyjściu lub wejściu (13)). Podstawowe podejście Amazona jest takie, że wszyscy pracownicy to potencjalni złodzieje. Ochrona może nawet zażądać przeszukania ciebie w czasie twojej zmiany. Tak więc radosne próby paternalistycznego zarządzania zgodnie z zasadą „wszyscy razem jesteśmy zwykłymi pracownikami” uwiędły przy poniżającej naturze sposobu, w jaki traktuje się pracowników przez resztę czasu.

Dodajmy do tego warunki w hurtowniach. Nieznośny upadł latem i przeszywający chłód zimą. W Montélimar, we Francji, pracownicy musieli pracować w minusowych temperaturach 2011 roku w kurtkach z futrzanymi kapturami, czapkach i rękawiczkach dopóki paru z nich nie zastrajkowało i nie włączono ogrzewania. Przeciwny problem jest zwykle wtedy, kiedy latem temperatura może sięgać 40 stopni. W magazynie w Bad Hersfeld, Sonia Rudolf

(…) natknęłam się na dziewczynę leżącą na podłodze i wymiotującą. Jej twarz była niebieska. Naprawdę myślałam, że umiera. Ponieważ nie mieliśmy noszy menadżer kazał nam pójść po drewnianą paletę, żebyśmy mogli zanieść ją do ambulansu. [14]

Jest o wiele więcej przykładów pracowników słabnących z gorąca w Luizjanie i Tennessee.

I wreszcie system punktów stosowany przez Amazona. Sprowadza się on najzwyczajniej do „trzy przewinienia i wylatujesz”. Minuta spóźnienia to pół punktu, godzina to jeden a każdy dzień choroby to kolejny. Nie można rozmawiać ze sobą w czasie pracy i zachęca się do zgłaszania wszystkich pracowników robiących to (z obietnicą awansu lub większej pewności zatrudnienia). Umowy pracowników zawierają prawo ograniczające swobodę wypowiedzi, które według Amazona ma zapobiegać wyciekowi sekretów handlowych. Lecz, jak zauważył pewien pracownik, jako że nie mają dostępu do takich informacji prawdziwym celem musi być powstrzymanie pracowników przed mówieniem o warunkach w hurtowniach.

Nie chodzenie z wystarczającą szybkością prowadzi do dalszych działań dyscyplinarnych. Amazon nie jest w tym odosobniony. System punktowy, którym się posługuje był stosowany w amerykańskich magazynach od jakiegoś czasu i Amazon nie jest w tym najgorszy. [15] To, co robią to sprowadzenie pracownika do automatu. Faktycznie pracownicy są lepsi od robotów- na razie. Wiemy to ponieważ Amazon tak mówi [16]. W 2012 roku Amazon kupił (za 775 milionów dolarów) firmę robotyczną zwaną Kiva Systems. Stworzyła ona robota, który może prześliznąć się pod półką wysokości 30,5 cm i podnieść ciężar do 1,300 kg. Potężnie silny, ale nadal brakuje mu trochę więcej elastyczności jaką można uzyskać z nieubłaganie przyciskanych istot ludzkich. Lecz roboty nadchodzą [17], nawet jeżeli możemy odrzucić propagandę Amazona o dostawach samolotami bezzałogowymi w najbliższej przyszłości, jako jedynie kolejny chwyt mający trzymać złe newsy o warunkach pracy z dala od pierwszych stron. Na razie Amazon koncentruje się w zasadzie na „robotyzacji” swoich pracowników. W latach 60., u szczytu fordyzmu mówiono o monotonii pracy na linii produkcyjnej w fabrykach samochodów, ale siły roboczej było niewiele więc absencja, strajki a nawet sabotaże były zaworami zwalniającymi dla tej szarzyzny. Wynagrodzenie dla montujących samochody było wysokie w porównaniu do większości miejsc pracy w tym czasie, a na pewno w porównaniu do kilku groszy powyżej płacy minimalnej jakie teraz swoim pracownikom płaci Amazon.

I oczywiście ostatecznym czynnikiem, na którym opiera się Amazon jest występowanie wysokiej stopy zatrudnienia w jego lokacjach. Tylko zdesperowani pracują w Amazonie i oni o tym wiedzą. Można to stwierdzić po lokacjach jakie wybierają. Południowa Walia, środkowa Szkocja, Rugeley- wszystkie mają stopę bezrobocia powyżej średniej. W Polsce Amazon lokuje się w zderegulowanych „Specjalnych Strefach Ekonomicznych”, które były w Chinach atrakcyjne dla zachodniego kapitału jakieś 25 lat temu. Ponadto, Amazon w celu rekrutacji korzysta z agencji zatrudnienia. Jest to użyteczne na wiele sposobów. Pracownicy tymczasowi mają mniej praw, można ich się łatwo pozbyć i nie wiążą się z wszystkimi kosztami pracowników zatrudnionych na pełny etat. O tej porze roku (czwarty kwartał, kiedy Amazon otrzymuje 70% swojego rocznego obrotu) Amazon przyjmie tysiące pracowników tymczasowych (osiągając aż 15 000 na magazyn), których liczba przewyższa liczbę pracowników stałych kilka razy. Na filmach treningowych mówi się im, że mogą otrzymać stałą pracę po Świętach a stamtąd szybko czeka awans do zarządu. Wszystko to głodne kawałki, ale opowiadane by pracownicy biczowali się na śmierć żeby dostać tę stałą pracę. Nawet gdy zostają, nie są tak znowu stali gdyż Amazon ma hierarchię statusów (które można rozpoznać po kolorze oznaki, jaką się nosi). Otrzymanie niebieskiej oznaki znaczy, że w końcu ci się udało i dostajesz lepszą płacę i warunki, lecz bardziej ogólną zasadą jest być kolejno zwolnionym i zatrudnionym. Po raz kolejny widzimy, że Amazon jest typowym przykładem nowoczesnych warunków pracy w całym kapitalistycznym świecie. Niskie płace, niepewność zatrudnienia, złe warunki pracy i wyczerpujące harmonogramy są nie tylko dla kambodżańskich i bangladeskich pracowników tekstylnych.

Strajki w Niemczech

Jednak w Bad Hersfeld, najgorsze praktyki Amazona na obszarach wysokiego bezrobocia zostały zdemaskowane. Niemcy mają jedne z najbardziej uregulowanych rynków pracy na swiecie i mają stosunkowo niską stopę bezrobocia. Nigdzie indziej związki nie są bardziej zintegrowane z zarządem. Ma to ogromne zalety dla niemieckiego kapitalizmu. W zamian za ugięcie się i akceptowanie drakońskich cięć w opiece społecznej w przeszłości (porozumienie Hartz IV jakie podpisali z ostatnim kanclerzem z SPD, Schroderem) związki utrzymały niektóre prawa negocjowania w niektórych sektorach gospodarki, ale nie takie, które sprzyjają pracownikom. Istnieje mit (wśród pracowników spoza Niemiec), że niemiecka organizacja związkowa oznacza większe zatrudnienie i lepsze warunki. To nieprawda. Hartz IV wprowadzono by zmusić pracowników by podejmowali się niskopłatnej pracy w niepełnym wymiarze godzin (czemu zawdzięcza się spadek niemieckiego bezrobocia) albo stanąć w obliczu ubóstwa. Ćwierć wszystkich niemieckich pracowników zarabia mniej niż dwie trzecie mediany płac. UE klasyfikuje prawie dwa razy tyle pracowników niemieckich jako niskopłatnych (17%) niż francuskich. Było tak głównie ponieważ ostateczny układ Schrodera ze związkami

ułatwił firmom korzystanie z pracowników tymczasowych. [patrz „German meat industry stirs debate on low pay” Financial Times, 28 grudnia 2013]

Amazon szybko to wychwycił. Otworzyli swój pierwszy skład w 2000 roku i są obecnie na granicy otwarcia dziewiątego. Możliwości, jakie oferuje im UE i niemieckie prawa pracy oznaczają, że mogą zwozić pracowników tymczasowych z całej Europy. Jeden pracownik w Bad Hersfeld powiedział, że w 4. kwartale 2012 roku przyjęto 44 różne narodowości. I trzeba było zapewnić im dach nad głową. Niemiecki pracownik IT, który stracił pracę mówi jak to wyglądało.

Spędziłem trzy miesiące z pięcioma cudzoziemcami w bungalowie przeznaczonym dla letników. Nie miał ogrzewania. Nigdy w życiu nie było mi tak zimno. Byliśmy wszyscy dorośli a musieliśmy spać na zmianę w łóżku dziecięcym. [18]

Wielu z tych pracowników przyjechało ze stref kryzysu takich jak Hiszpania, Grecja, Polska, Ukraina czy Portugalia.

Wielu z nich było wysoko wykwalifikowanych: był historyk, socjologowie, dentyści, prawnicy, doktorzy. Nie mieli pracy, więc przybyli tu na krótkoterminowe umowy. [19]

Amazon chwali się „międzynarodowym” charakterem swojej siły roboczej, lecz w Bad Hersfeld była nadzorowana zarówno w pracy, jak i w cuchnącym „zakwaterowaniu” jakiego udzielił Amazon przez dosłownie faszystowską firmę ochroniarską, której agenci nosili neonazistowskie mundury i której akronim brzmiał HESS. Brutalność, z jaką HESS traktowało tych migrantów wywołała taki skandal, że gdy rozeszła się o tym wieść, Amazon wypowiedział umowę. Nie było to ze względów humanitarnych, lecz ponieważ był to zły news, który rozbrzmiewał echem i mógł zaszkodzić obrotowi na którym polega Amazon.

Jedyna broń pracowników leży w ich zbiorowej sile i w jednoczeniu się. Tymczasowi, niestali pracownicy na umowach krótkoterminowych nie są jednak w najlepszym położeniu by walczyć. Gdy robili tak w przeszłości było to spontaniczne i z desperacji, i dotyczyło stosunkowo niewielu (trzeba jednak powiedzieć, że często ze znacznymi sukcesami). W Niemczech i w mniejszym stopniu we Francji pracownicy zwracają się ku istniejącym związkom. W Niemczech związek zawodowy Ver.di z największym powodzeniem penetrował antyzwiązkową politykę Amazona i stoi za falą strajków w Bad Hersfeld i Lipsku od początku listopada. Głównym żądaniem jest żądanie uzgodnionej na szczeblu krajowym stopy wynagrodzenia dla pracowników dostaw, wynoszącej 12,18 euro za godzinę, podczas gdy Amazon płaci jedynie 9,83 (a pracownicy tymczasowi otrzymują mniej). Jest to żądanie jednoczące związek i pracowników, lecz mają oni inne cele. Dla pracowników jest to kwestia otrzymania lepszej płacy, z którą mają przetrwać. Związki jednakże walczą o swoje tradycyjne prawo do bycia częścią zarządu niemieckiego kapitalizmu, roli która w przeszłości pozwoliła im brać udział w negocjowaniu warunków z których korzysta teraz Amazon. A w tych czasach, kiedy związki ustępują przed szefami, nie są one zbyt przydatne dla pracowników. Każda zbiorowa organizacja, która akceptuje ramy prawne państwa, akceptuje że niewiele da się zrobić. Wysyłanie delegacji do Seattle na pikietę przed kwaterę główną Amazona (jak to zrobiło Ver.di) nie jest walką klas, lecz błaganiem o przyjęcie do systemu. By mieć jakąkolwiek realną wagę, pracownicy będą musieli zerwać z kapitalistyczną legalnością poprzez takie akcje jak tworzenie lotnych pikiet i blokowanie dystrybucji. Strajk w niemieckiej operacji Amazona zostały umiejscowione w czasie tak, by zbiegły się ze świąteczną gorączką, kiedy Amazon ma 70% swojego rocznego obrotu. Brzmi nieźle dopóki nie zauważy się, że normalną siłę roboczą 3- lub 4-krotnie przerastają pracownicy tymczasowi, którzy są rozpaczliwie zmuszeni do pracy. Ver.di tak naprawdę mogłoby wezwać innych pracowników logistycznych (w tym w 7 innych hurtowniach Amazona), by udzielili pracownikom Amazona realnego, konkretnego wsparcia, lecz nie zrobią tego bo zaszkodziłoby to ich „odpowiedzialnej” pozycji w systemie zarządzania pracą. Co naprawdę robią to posługiwanie się nędzą pracowników dla budowania swojego imidżu i do rekrutacji. Zdaje się więc, że Amazon pozbył się tego szczególnego wyzwania.

Niektórzy z poczuciem winy stwierdzili, że korzystają z Amazona cały czas (kto nie?) i że rozwiązaniem jest bojkot konsumencki, lecz jak to ujął jeden niemiecki dziennikarz (zwolennik Ver.di):

Niemożliwe jest walczyć z tym biznesem indywidualnie. To międzynarodowe przedsiębiorstwo zorganizowane zgodnie z dobrze określoną ideologią. Jego system nie stawia jedynie neutralnego pytania, czy chcemy kupować na jego stronie czy nie: stawia polityczne pytania o to, do jakiego rodzaju społeczeństwa chcemy przynależeć. [20]

Co prawda to prawda, ale pytania sięgają głębiej niż te, jakie socjaldemokraci stawiają na temat

„neoliberalnego” kapitalizmu. Doświadczenie Amazona wcale nie jest nietypowe, i sięga do samego serca dzisiejszego wyzysku kapitalistycznego. Uosabia masywną sprzeczność w sercu systemu. Kapitalizm stworzył technologię do zapewnienia, że każda istota ludzka na planecie może żyć bez strachu przed głodem czy bezdomnością i ze zaspokojeniem wszystkich potrzeb w zamian za minimum pracy. Jednakże antagonistyczne stosunki społeczne kapitalizmu wymagają, by ta technologia została użyta do zniewolenia wielu dla zysku niewielu. I to ta klasa, która jest zobowiązana do pracy za płacę, jest stale przekształcana przez system poprzez zmianę technologiczną i kapitalistyczną restrukturyzację. Nie jest to w historii kapitalizmu nic nowego, ale w ostatnich kilku latach sprzeczność stała się bardziej widoczna.

Jakaś dekadę temu mówiło się dużo o ‘’polaryzacji zatrudnienia”, gdy stosunkowo dobrze płatna praca manualna zniknęła w obliczu nowej technologii, tak że albo się uzyskało wyższe wykształcenie albo było się skazanym na niskopłatną pracę w sektorze usługowym (czego przykładem jest termin ‘’przewracacze burgerów” [„burger-flippers’’]). Teraz nawet wykształcenie uniwersyteckie nie gwarantuje, że nie skończy się w niskopłatnej pracy w sektorze usług (patrz przykłady wysoko wykształconych imigrantów zatrudnionych w Bad Hersfeld na które zwrócono wyżej uwagę). Przyrost wysoko wykształconej warstwy pracowników, których umiejętności nie mogą zostać włączone do siły roboczej zwiększał się geometrycznie z odejściem każdego pokolenia uniwersyteckiego. To ci wykształceni, lecz spauperyzowani młodzi ludzie stoją u podstaw oporu w „Arabskiej Wiośnie”, jak i w ruchach Occupy i Oburzonych. Kapitalizm nie ma sposobu, by ich zintegrować a przedsięwzięcia takie jak Amazon tylko podkreślają jaką przyszłość kapitalizm dla nich szykuje.

A jednak automatyzacja, jaką stworzył otwiera przed nami perspektywę „społeczeństwa wypoczynkowego”, w którym wszyscy ludzie mogą robić cos pożytecznego, podczas gdy nikt nie jest zmuszony do pracowania więcej niż uważa, że jest w stanie dołożyć się. Nie jest to kwestia „opodatkowania bogaczy” czy nawet ich zjedzenia, jak w populistycznym haśle grupy Class War. Jest to kwestia zupełnie nowego sposobu robienia rzeczy, albo, w języku marksistowskim, nowego „sposobu produkcji”. By osiągnąć bo musimy znieść stosunki towarowe, pieniądz i wyzysk. Nawet komentatorzy z Financial Times potrafią dostrzec problem. Automatyzacja zadań stawia pytanie.

Pytanie brzmi czy jesteśmy gotowi pogodzić się z możliwością, że w przyszłości będą ludzie, którzy – pomimo chęci i zdolności do pracy – nie będą mieli ekonomicznej wartości jako pracownicy. Do czasu gdy dzisiejsze dziesięciolatki otrzymają dyplomy, komputery mogłyby być stokrotnie tańsze i mądrzejsze niż dziś. Przyszłość pełna służących-robotów mogłaby być rzeczywiście świetlana, ale tylko jeśli potrafimy dostosować nasze instytucje wystarczająco szybko. [21]

Ale to nie tylko „instytucje” muszą zostać dostosowane. W kapitalistycznym świecie więcej automatyzacji oznacza więcej nędzy. Zmieńmy grotę Świętego Mikołaja z zachcianek, których nie potrzebujemy na potrzeby, które naprawdę chcemy, a Amazon, czy każdy inny magazyn detaliczny, może być przekształcony w „ośrodki spełnienia” zaspokajające prawdziwe ludzkie potrzeby. Jakkolwiek nie wymaga to zwykłej adaptacji instytucjonalnej. Wymaga to rewolucji proletariackiej.

Jock

Przypisy

1 Chociaż obejmowało to także jednorazowe 1,4 miliarda dolarów na siedzibę Amazona w Seattle w 2012 roku. Patrz ben-evans.com

2 Jean-Baptiste Malet „Amazon – the future of retail?” w Le Monde Diplomatique [wydanie angielskie], listopad 2013. Tłumaczenie autorstwa LMD. Malet napisał także książkę En Amazonie: Infiltré dans le Meilleur des Mondes _(pod przykrywką w najlepszym z możliwych światów) [Fayard, Paryż 2013] którą napisał po pracy w hurtowni Amazona. Informacje od francuskich i amerykańskich księgarzy są przytoczone w tym samym artykule._

3 Według przytoczonego już artykułu z LMD, są jeszcze 3 inne miasta w Niemczech (Graben, Pforzheim i Kobern-Gondorf) oraz 2 (Sevrey i Lauwin-Planque) we Francji z ulicami nazwanymi na cześć firmy.

4 dailymail.co.uk

5 scotsman.com

6 theguardian.com Ten sam artykuł mówi, że Amazon spiera się o miliard dolarów podatku, jakie zażądał amerykański rząd za operacje w USA.

7 Patrz „Not paying the tax” w Le Monde Diplomatique [listopad 2013], autorstwa Jeana-Baptiste Maleta. Amazon twierdzi teraz, że 380 ludzi pracuje w jego luksemburskich biurach.

8 Amazon otworzył również rynek pracy on-line, który nazywa Amazona Mechanical Turk. Zachęca ludzi do wykonywania mikrozadań za mikrowynagrodzenia. Pierre Lazuly, „Artifical artifical intelligence” w Le Monde Diplomatique [wydanie angielskie], listopad 2006.

9 Oprócz Maleta (zacytowanego powyżej), był też artykuł theguardian.com autorstwa Carole Cadwalladr w Observer, podczas gdy Richard Bilton przeprowadził śledztwo dla programu BBC Panorama, zatytułowane „The truth behind the click”.

10 Wygląda na to, że Motorola jako pierwsza sprowadziła te metody do USA.

11 Menadżer Amazona zacytowany w „Amazon unpacked” Sarah O’Connor w Financial Times Magazine, 8 lutego 2013

12 Zgodnie z prawem unijnym w magazynach należy nosić obuwie ochronne, ale Amazon wyposaża się w tak złe, że wielu pracowników jest zmuszonych kupić własne po to tylko by być w stanie dalej pracować.

13 Pracownicy w Kentucky, stanie Waszyngton i Tennesse pozwali Amazona do sądu, twierdząc że muszą czekać 40 minut tygodniowo na kontrolach bezpieczeństwa, które mają miejsce przed przerwami, jak i na początku i na koniec dnia.

14 Patrz Malet w LMD.

15 Patrz artykuły autorstwa Mac McClelland na stronie Mother Jones, takie jak motherjones.com

16 Patrz „Amazon unpacked” Sarah O’Connor w Financial Times, 8 lutego 2013

17 Musimy znów to podkreślić, Amazon jest bardziej reprezentacyjny dla mainstreamowego kapitalizmu niż wielu z jego krytyków przyznaje. Google także kupiło firmę zwaną Boston Dynamics, która specjalizuje się w robotach dla wojska. Patrz Tim Harford, „The robots are coming”, Finacial Times, 28 grudnia 2013 na ft.com Brzmi to banalnie (ponieważ jest), ale Amazon ma taką obsesję na punkcie marnowania zbyt dużej ilości taśmy przez jego pakujących, że powstaje robot który przejmie to zadanie.

18 Patrz Malet w LMD.

19 Ibid.

20 Guenther Wallraf u Maleta, op. cit.

21 Patrz Tim Harford w przypisie 16. powyżej

Sunday, March 9, 2014

Revolutionary Perspectives

Journal of the Communist Workers’ Organisation -- Why not subscribe to get the articles whilst they are still current and help the struggle for a society free from exploitation, war and misery? Joint subscriptions to Revolutionary Perspectives (3 issues) and Aurora (our agitational bulletin - 4 issues) are £15 in the UK, €24 in Europe and $30 in the rest of the World.